Bez patrzenia w szklaną kulę, ale za to ze wzrokiem wbitym w nieboskłon, przynosimy Wam garść przepowiedni na nadchodzące miesiące. Co zdradziły nam gwiazdy?
Przez ostatnie grudniowe dni i pierwsze dni stycznia z uwagą analizowaliśmy znane nam konstelacje gwiazd. Śledziliśmy to, z jaką mocą świecą, czy i jak się przemieszczają, dokąd i jak szybko spadają. Poczynione obserwacje pozwoliły nam przewidzieć, co wydarzy się w roku, który właśnie się rozpoczął. Nie chcemy tej wiedzy zachowywać tylko dla siebie. Chcemy się nią z Wami podzielić.
Wszystkie znaki na niebie wskazują, że przez najbliższe miesiące towarzyszyć nam będzie blask. Początkowo nieśmiały, może tłumiony przez zimowe mrozy, ale stopniowo rozwijający się i przybierający na sile. Jego kulminację przewidujemy na lipiec, gdy ukaże się nam w całej swej mocy. Najlepiej będzie go widać w południowej Polsce, a dokładniej – spod Babiej Góry, której to okolica, pobliskie wzniesienia i przełęcze, dosłownie topić się będą w kosmicznym blasku.
Nim do tego dojdzie, czeka nas jeszcze kilka innych ważnych wydarzeń.
W styczniu i lutym niejedna i niejeden z Was porzucą swoje dwa kółka na rzecz nart biegowych, czepka i kąpielówek lub sztangi. Lekko nie będzie – nie tylko dlatego, że sztanga swoje waży.
W lutym pewna artystka z Zawoi zacznie gromadzić w swojej przydomowej pracowni zapasy drewna, by wkrótce potem zacząć strugać pamiątki-niespodzianki dla zawodników Gwiazdy Południa. Do rzeźbienia w drewnie przystąpią też wybudzeni z zimowego snu rękodzielnicy ze Stryszawy. Wystrugane przez nich piękne ptaszki najpierw obwieszczą nadejście wiosny, a później trafią do najlepszych zawodników na pierwszych etapach naszej górskiej etapówki.
W marcu i kwietniu, wraz z topnieniem śniegu, topnieć w Was będzie ochota do wbiegania na Turbacz tudzież po innych trasach. Skończy się karnet na basen. Za to na nowo, a może nawet i ze zdwojoną siłą, wybuchnie w Waszych sercach wielka chęć na rowerowe treningi. I to już nie na trenażerze, ale w terenie. Sprzyjać temu będzie inny wybuch – eksplozja wiosny, którą przewidujemy właśnie na koniec marca.
Gwiazdy podpowiadają nam, że rowerzyści z UKS Zawojak właśnie wtedy wybiorą się na podbabiogórskie trasy, by uprzątnąć je po zimie i zacząć szykować na intensywną jazdę MTB. Być może natkną się na rozpędzoną Alicję „Mama w peletonie” Zaczyk, która ma już dokładnie rozpisane treningi po trasach Gwiazdy Południa. Niewykluczone, że natkną się na kogoś z Was, pragnącego zaaklimatyzować się przed letnim maratonem.
A blask będzie narastał. I narastał.
Gospodynie domowe ze Stryszawy, Makowa Podhalańskiego i Zawoi, zupełnie niezależnie od siebie, już na przełomie kwietnia i maja rozpoczną rozważania, co tym razem przygotować dzielnym rowerowym wojakom, którzy zawitają pod Babią Górę w lipcu. Wkrótce czysto teoretyczne rozważania i przetrząsanie książek kucharskich, przekazywanych z pokolenia na pokolenie i zazdrośnie chowanych przed niepożądanym wzrokiem, przerodzi się w pierwsze nieśmiałe próby kulinarne. A gdy wszystko pójdzie dobrze, panie ruszą najpierw do swoich ogródków, zagonów i na pola po plony, by później już w kuchni skupić się na gotowaniu.
A blask będzie narastał. I narastał.
Paradoksalnie w czerwcu właśnie przewidujemy kilka mniejszych lub większych rodzinnych dramatów, gdy zaskoczona żona lub dziewczyna bądź oniemiały mąż czy narzeczony zada pytanie: „Nie jesz? Czy aby nic Ci nie dolega? A może Ci nie smakuje?”. Pytanie osoby zupełnie nieświadomej cyklu treningowego, proporcji węglowodanów do białka i konieczności zmierzania do pożądanej wagi przed startem w maratonie.
Liczymy też, że w czerwcu, po kilku miesiącach nieobecności, ze swej pracowni wyjdzie na światło dzienne zawojska artystka, gotowa pokazać światu misternie wyrzeźbione drewniane pamiątki dla najdzielniejszych kolarek i kolarzy mierzących się z Gwiazdą Południa. Po czym uda się na zasłużony urlop.
Na przełomie czerwca i lipca dojdzie do kulminacji zdarzeń. Rzeczy będą się dziać równolegle, jednocześnie i intensywnie:
A blask będzie narastał. I narastał. Aż w końcu 12 lipca zalśni w pełni na setkach rowerów MTB (i karoseriach kilkunastu samochodów, parkujących pod szkołą podstawową w Stryszawie). Zabłysną oczy zawodniczek i zawodników, gdy ustawiać się będą w kolejkę do startu czasówki. Aż wreszcie w powietrzu błyśnie żółta chorągiewka sędziego maratonu, a na dany sygnał na trasę ruszy pierwszy kolarz.
To właśnie wtedy Gwiazda Południa zajaśnieje w pełni. I lśnić będzie przez kolejne trzy dni.